Jeszcze kilka lat temu, gdy zaczynałem chodzić na siłownie, nie spodziewałem się, że bycie fit stanie się aż tak popularne. Moje początki to typowa mordownia (mieszcząca się w podziemiach przychodni), gdzie trzeba było czekać pół roku na wymianę linki od wyciągu. Wszyscy wydawali mi się ogromni, a ćwiczenia odbywały się praktycznie tylko na wolnych ciężarach. W niczym nie przypomina to dzisiejszych czasów, kiedy „siłowni-sieciówek” jest od wyboru do koloru. Teraz można ćwiczyć blisko domu, na nowym pachnącym sprzęcie, wykorzystując maszyny wykonujące połowę pracy za ciebie.
4389 odsłon